sobota, 6 lipca 2013

Polska-USA

WYGRALIŚMY!!!!
Po pełnym emocji i walki do końca meczu wygrywamy 3:2 z USA (25:22, 19:25, 13:25, 30:28, 18:16)... Spotkanie dostarczyło na prawdę wiele emocji: smutek, łzy, radość, waleczność... Pierwszy set był dla nas wygrany mało błędów własnych, mało zepsutych zagrywek... Drugi set okazał się dla nas trudniejszy, co niestety skutkowało przegraną... Więcej błędów własnych, zepsutych zagrywek, ale Michał Kubiak i jego zagrywka była świetna... Amerykanie nawet nie mrugnęli, prawdopodobnie nie słyszeli gwizdka... Ale to nie wystarczyło... I nadszedł set 3... Co o nim można powiedzieć... Był żałosny i dramatyczny dla naszych siatkarzy... Nie mogliśmy skończyć żadnej akcji, nawet, gdy z przyjęciem nie było większego problemu, akcja była nie udana... Ze statystyk wynikało, że własną akcją zdobyliśmy jedynie 6 punktów, a 7 oddali nam Amerykanie... Przejdźmy do seta 4... Nasi wzięli się w garść... Najpierw seria zagrywek Kuby Jarosza, później udane ataki... Ale nie obyło się bez chwili dramaturgii... 4 piłki meczowe Amerykanów obronione przez naszych siatkarzy.... Coś pięknego... I w końcu wygrywamy tego seta... I nadszedł ten decydujący tie-break... Nasi gracze od razu wzięli sprawę w swoje ręce i doprowadzili do kilku punktowej przewagi, która szybko stopniała... Ale ostatni set był świetnie zagrany przez biało-czerwonych...
I tym sposobem wygraliśmy to spotkanie... Nie ważne w jaki sposób, ale ważne, że na naszym koncie dopisano 2 punkty... I teraz przyszedł czas na podziękowania dla wspaniałych sędziów, którzy tak samo jak sędzia egipski z meczu z Francją, zapomnieli okularów... "Najbardziej podobało" mi się zachowanie sędziego z Japonii... Lepiej się nie kłócić, pomimo, iż był błąd, ale sędzia grecki pokazał inaczej, więc widocznie tak ma być...  To było żałosne... Kto dopuszcza takich ludzi do sędziowania na takich ważnych meczach... Szkoda, że nie można jeszcze sprawdzić, czy był blok... Ale zapomniałam o najważniejszym... MVP meczu został Kuba Jarosz... W pełni zasłużenie... Należało mu się, grał wczoraj najlepiej z naszych... Każdy błąd próbował naprawić...
 I tak to było... Ja oglądając przed TV o mało zawału nie dostałam... Nie pamiętam kto to powiedział: " Nie sztuka jest wygrać grając dobrze... Sztuką jest wygrać nie grając na swoim-dobrym poziomie"... Podziękowania należą się zarówno reprezentantom, jak i kibicom... Ich zachowanie, doping wczoraj zdecydowanie pobił ERGO Arenę...
I na zakończenie łapcie MVP meczu bohatera o płomiennych włosach oraz właściciela ciekawej, skutecznej zagrywki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz